Więc nadszedł ten dzień w którym mama zdecydowała się bym
zamieszkała z nią w Londynie. Do tej pory mieszkałam z ciocią – Żanetką. Bardzo
ją lubię i naprawdę nie chcę się od niej wyprowadzać. Na szczęście Aśka
wyprowadzi się ze mną. Będziemy mieć prywatnych nauczycieli, haha. Aż wierzyć
się nie chce, że przez głupią zachciankę mamusi mam przez ostatnią klase uczyć
się w domu. I do tego mam mieszkać z jakimś zespołem! Pewnie rozpieszczeni
lalusie. Na szczęście jestem na takich odporna. Nie chcę ich z góry oceniać,
ale podejrzewam, że tak jest.
-A ty nad czym się tak zastanawiasz lamusie? – zapytała
Aśka. Swoją drogą nie wiedziałam ze jest w moim pokoju.
-Matko.. wystraszyłaś mnie! Zwariowałaś? Jak długo tu
jesteś? Spakowana jesteś? – zasypałam ją pytaniami, jak to ja.
-Oczywiście że spakowana, za 3 godziny mamy samolot
przecież. – odpowiedziała łagodnie.
-Trudno będzie mi pożegnać się z Żanetką.. Do tego nie wiem
jak mama zareaguje na moje palenie. – mówiąc to wyszłam na balkon z zamiarem
zapalenia papierosa.
-Spokojnie, za kilka tygodni kończysz 18 lat, masz prawo
robić co ci się podoba. A z Żanetą będziesz się spotykała. Po za tym jest
skajpaj, nie może być tak źle. Swoją drogą dziwi mnie takie twoje podejście.
Przecież jesteś optymistką! – wykrzyczała ostatnie zdanie z radością Asia.
-Wiem. Muszę się ogarnąć :D Wiesz ze podobno ten zespół z którym
mamy mieszkać to niezłe ciacha? – spytałam
-Większość Brytyjczyków to ciacha. Widzę że już się
pozbierałaś po Aleksie, prawidłowo, bo to kutas był!
Wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem. Po chwili zawołała nas
Żaneta.
-SKOŃCZCIE PALIĆ, BO SAMOLOT WAM UCIEKNIE!! – krzyknęła ze
śmiechem
Jak kocha to poczeka! – powiedziałam równo z Asią po czym
złapałyśmy się za małe paluszki (jak mówimy coś w tym samy czasie to tak
robimy) i zaczęłyśmy się śmiać.
Na lotnisku
Musimy iść na odprawę.. – powiedziałam do cioci z łzami w
oczach.
Nie płacz głuptasie! Przyjadę na twoje urodziny – po
wypowiedzeniu tego pocałowała mnie w policzek i życzyła powodzenia z szukaniem
chłopaka (WTF).
Z Asią było podobnie.
Samolot Warszawa –
Londyn startuje za 10 minut.
Wydobył się głos. To koniec. Koniec z Polską. No
przynajmniej na jakiś czas.
-To my idziemy Żaneta, kochamy cię i się nie żegnamy bo
wiemy że się niedługo spotkamy! – powiedziała Asia.
Złapałyśmy za walizki i pognałyśmy w stronę odprawy.
Miałyśmy szczęście że reszta rzeczy już była w Londynie, gdyż wcześniej były zabrane.
-Lecimy do Londynu! Zajebisty początek wakacji! –
powiedziałam do Aśki jak byłyśmy już w samolocie.
-Bez kitu. A powiedziałaś chociaż Aleksowi że się
wyprowadzasz? – spytała
-Nie – odpowiedziałam krótko.
Aśka patrzyła się na mnie jeszcze przez chwilę po czym
obróciła się na drugi bok. Nie lubiła go, ale kazała mi powiedzieć mu o tym że
najprawdopodobniej nigdy już się nie zobaczymy. Ale ja nie posłuchałam jej. Nie
chcę mieć z nim żadnego kontaktu. Nie po tym co mi zrobił.
3 godziny później
Trwa przygotowanie do
lądowania, proszę zapiąć pasy bezpieczeństwa
Po tym głosie płynącym z ust stewardessy postanowiłam
obudzić Aśkę, która oczywiście musiała zasnąć.
-ZOSTAW MNIE ZBOCZUCHU JEDEN!! – wykrzyczała Aśka na cały
samolot.
Wybuchnęłam śmiechem.
-Nie śmieszne Maddie, serio! – powiedziała do mnie z miną
jakby miała mnie zabić.
-A mnie śmieszy, hahahaahahahaha – śmiałam się tak głośno,
że reszta pasażerów się obudziła. Przyznam że powinni mi za to dziękować bo by
zaspali lądowanie, ale oni oczywiście nic nie potrafią docenić.
Lądowanie poszło nam sprawnie, bez rzygów ani bólu głowy –
dziwne :o
Jak wyszłam z samolotu pierwsze co zrobiłam to włączyłam
mojego ślicznego białego iPhona.
Zauważyłam, że dostałam 4 sms.3 Od Aleksa.. ja pierdole.. pisał, że wie
że się wyprowadziłam i że mnie kocha i mnie będzie szukał bla bla blaa.. ja mu
nie wybaczę.
Jeden sms był natomiast od kochanej mamusi, czujecie ten
sarkazm? Kocham ją oczywiście ale mam do niej żal o to że mnie zostawiła w
Polsce, a jak już się odnalazłam i spodobało mi się życie bez niej zażyczyła
sobie bym z nią zamieszkała w Londynie. Pewnie czekała aż języka się nauczę..
mogłam się nie uczyć.
„Kochanie mam ważne spotkanie w sprawie koncertu chłopców,
mogę się spóźnić. Proszę poczekaj z Asią na lotnisku. Kocham cię, mamusia”
Uff przynajmniej możemy na luzie iść zapalić.
-Mordeczko idziemy zapalić – poinformowałam Aśkę kierując
się z moją walizką na powietrze.
-uuu chcesz podpaść mamusi od razu pierwszego dnia? Podoba
mi się to!
-nie chcę, napisała że się spóźni, więc możemy iść,
spokojnie.
Wyszłam na zewnątrz i uderzyła mnie fala chłodnego powietrza
– Londyn. Nie było wcale pochmurnie, była piękna pogoda tylko zimna.
-to jak kochanie moje, podoba ci się Londyn, czy dalej
chcesz wracać do Polski? – spytała Asia wdychając dym głęboko w płuca.
-mordeczko, wiesz że nie wrócę do Polski. Aleks.. jestem na
niego skazana będąc w Warszawie. Tutaj wiem że mogę spokojnie o nim
zapomnieć. – powiedziałam po czym
podpaliłam papierosa.
-Witam, to ty jesteś Maddie Ferd? – spytał mnie wysoki gruby
facet, chyba z jakieś ochrony.
-Tak. – odpowiedziałam.
-A ty młoda damo nazywasz Joanna Kallach? – zapytał, po czym
ja pocisnęłam beke ze słów „młoda damo”
-Tak. – odpowiedziała po czym spojrzałyśmy się na siebie jak
na jakieś debilki.
-Poproszono mnie bym zaprowadził was do Anny i zespołu. Oni
tu nie wejdą, bo fanki, fotoreporterzy, rozumiecie mnie prawda? – odpowiedział
łagodnie.
-Luzik, ale jak nas poznałeś? – zdziwiona zapytałam go.
-Usłyszałem słowa po polsku.
-dobrze, a jak masz na imie? – zapytałam jak gdyby nigdy
nic.
-Martin.
-Dobrze Martin, ja jestem Maddie, jak wiesz, a to Aśka.
Prowadź do mamusi mojej kochanej – znowu sarkazm.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Krótki, ale już w 2 no.. może 3 będzie się działo. Mam nadzieje, że wam się podoba.
buziaki Duśka xoxo