Translate

środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 3


Już pierwszego dnia widziałam że dogadam się z chłopcami. Gorzej z Aśką. Widać było po niej że czuje się zagubiona, z resztą nie dziwie się jej, zawsze przywiązanie do ludzi zajmowało jej więcej czasu niż mi. Ale z moją pomocą było coraz lepiej. Aśka jest typem nieśmiałej dla nieznajomych, ale jak kogoś pozna bliżej to gotowa jest zrobić wszystko.
Jak tylko dotarliśmy do samochodu był spór kto ma siedzieć z przodu. Oczywiście między chłopcami, bo my z Asią wolałyśmy siedzieć cicho. Myślałam że chodzi o to ze każdy  chce, ale jak się okazało nikt nie chciał! Więc zgłosiłam się na ochotnika.
- Kto prowadzi? Martin? – spytałam rozglądając się.
- Nie pan Martin już dawno pojechał – powiedział Liam.
- Ja prowadzę. – powiedział Louis uśmiechając się w moją stronę. Ma piękny uśmiech.
- Oo, no dobrze. To jedziemy? Głodna jestem.. – powiedziałam z niecierpliwością.
- Jasne siadajcie. – powiedział Lou. – Ty też jesteś forever hungry? – powiedział ze usmiechem w moją stronę.
- Też? My z Asią mogłybyśmy poślubić lodówkę. – powiedziałam na co wszyscy się zaśmiali.
- To tak jak ja! – krzyknął Niall.
- Tak, Niall nam płaci za robienie kanapek. – stwierdził Louis.
- Hahahah, tak, pamiętam jak mi zapłacił 50 funtów. Wziąłem oczywiście pieniądze ale nie zrobiłem żadnych kanapek. Zamówiłem pizze za którą kazałem płacić Zaynowi. – powiedział Harry.
- Taaa jak tak opowiadacie to pewnie wydaje się bardzo śmieszne. Uwieżcie dziewczyny.. NIE BYŁO! – powiedział Zayn na co z Asią wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Mam nadzieje Louis, że zatrzymasz się przed jakimś barem co? – powiedziałam błagalnym tonem.
- Gdybym tego nie zrobił to pewnie razem z Niall’em w domu miałbym przesrane. – uśmiechnął się Lou.
Louis zatrzymał się przed jakąś knajpką. Niall mówił, że mają genialne jedzenie. Cóż, zaufam mu, bo jestem bardzo głodna. Usiedliśmy w jakimś stoliku w kącie. Nagle zadzwonił mi telefon. Aleks.
- Przepraszam. – powiedziałam i wyszłam przed bar. Nie wiem czemu ale postanowiłam odebrać.
*Rozmowa *
- Aleks? Po co dzwonisz? – spytałam zła.
- Słyszałem, ze się wyprowadziłaś. Dlaczego nic nie mówiłaś? Dlaczego się nie pożegnałaś? Wiesz jak tęsknie.
- Po co miałabym ci mówić? Aleks to co było między nami jest skończone. Zaczynam nowe życie, bez ciebie. Żegnaj.

Słyszałam, że mówił coś jeszcze, ale się rozłączyłam. Fakt tęskniłam za nim, ale czas zapomnieć o nim. Zranił mnie. Jak jeszcze nikt inny. Schowałam ręce do kieszeni moich marmurowych rurek. Poczułam paczkę papierosów. Wyjęłam jednego i zapaliłam.

* z perspektywy Asi *
Widziałam jak Maddie spojrzała na wyświetlacz swojego iPhone’a. To był ten wzrok. Ten jaki zawsze robiła widząc, ze dzwoni Aleks. Mam nadzieje, że powie mu po ludzku że się wyprowadziła, a nie zacznie się z nim kłócić. W pośpiechu wyszła.
- Co się stało? Wiesz kto do niej dzwonił? Chyba nie za bardzo chciała z tą osobą rozmawiać. – stwierdził Harry.
- Jej były chłopak. Nie powiedziała mu o wyprowadzce bo on zdolny by był do tego by polecieć za nią. Pewnie teraz powie. – powiedziałam. Widziałam, że chłopcy są zdziwieni. Nie wiedziałam tylko czym. – Co jest? Co się tak patrzycie?
- Anne mówiła nam, że jakiś chłopak ją zranił. Dziwi nas to, że tak po prostu odebrała. – powiedział Harry.
- W końcu musiała mu powiedzieć. Kochała go. – stwierdziłam.
- Ehh.. to jak zamawiamy? – spytał Niall, który już nie mógł się doczekać.
- To może pójdę do Maddie i spytam co zamawia, widzę, że przestała już rozmawiać. – powiedział Louis i od razu wstał.
- Uhuhuuu chyba ktoś tu się Louis’owi spodobał. – powiedział Zayn z eksctacją z głosie na co na się miło uśmiechnęłam.
* z perspektywy Louis’a *
Jak zobaczyłem, że Maddie przestała rozmawiać od razu postanowiłem do niej pójść. Czułem że potrzebuje wspracia. Podpalała papierosa.
- Nie pal, bo urodę stracisz. – powiedziałem do niej śmiertelnie poważnie. Widać, że zdziwiło, ale też ucieszyło ją to, że przyszedłem.
- Uuu to mi nic nie grozi. – zaśmiała się słabo, ale ja byłem poważny.
- Aaa przyszedłem spytać co zamawiasz. – spytałem w jej strone. Ona uśmiechnęła się ciepło. Miała jednak łzy w oczach. – Co się stało? – spytałem, a ona nic nie odpowiedziała. Chciała się przytulić, ale pewnie uznała, że wezme ją za wariatke. Znamy się jakąś godzinę, a ona już mnie tuli. Postanowiłem sam ją przytulić.
- Nikt nie jest watr twoich łez. – powiedziałem patrząc jej w oczy po czym się uśmiechnąłem a ona razem ze mna.
- To może chodźmy jeść. To mi pomoże najbardziej. – powiedziała i zaczęła się śmiać. Podziwiam takie dziewczyny, które potrafią się śmiać podczas gdy płaczą.
*z perspektywy Maddie *
Miło mi się zrobiło jak przyszedł Louis. Dzięki niemu myślę, że zapomnę o Aleksie. Mam wrażenie jakbyśmy się przyjaźnili a on dał mi złotą radę. Kochany.
- Więc Niall co tu jest najlepsze? – spytałam chłopaka z uśmiechem.
- SPAGHETTI! – krzyknął.
- Więc poproszę spaghetti.
Po zjedzeniu pojechaliśmy do domu. Jak tylko wyszłam z samochodu razem z Asią powiedziałyśmy tylko „Wow”.
- Wyjebana chata co? Od dzisiaj również wasza. – powiedział Harry dając nam komplet kluczy.
Liam zaczął oprowadzać nas po domu. Nie powiem, ogromny był! W końcu dotarłyśmy do pokoju Asi. Był śliczny. Mama się zna na rzeczy. 
Następnie zaprowadził mnie do mojej sypialni. Wyglądała tak. Bardzo mi się podobał. Miałam też własną łazienkę. Ku mojemu zdziwieniu w szafach były już moje ubrania i rzeczy. Widzę, że mamie się nudziło. Ale chwała jej za to bo ja pewnie bym poukładała wszystko za jakiś miesiąc.
Postanowiłam się odświeżyć i przebrać. Wzięłam z szafy jasne poszarpane szorty ombre, koszula jeansowa bez rękawów i czarną  bluzę z napisem Cool story bro. Do tego różowe vansy. Łazienkę na szczęście miałam własną, a w niej całe wyposarzenie. Kocham cię mamuśka. Włosy umyłam i zostawiłam rozpuszczone. Grzywka na bok. Kreski eyelinerem, wytuszowane rzęsy i błyszczyk. Wyglądałam ładnie. Wcześniej miałam spięte włosy. Nagle do mojego pokoju weszła Asia.
- No, no widzę jakąś dobrą dupę. – powiedziała ilustrując mnie od góry do dołu.
- Haha, gdzie?
- A za oknem, nie widać już jej. – powiedziała z sarkazmem na co obie się zaśmiałyśmy.
- Idziemy się przejść? – spytałam.
- Pewnie, ale same okej?
- No tak tak. – odpowiedziałam.
Zeszłyśmy na dół. Na kanapie siedziała cała piątka chłopców. Oglądali coś w telewizji. Louis jak mnie zobaczył to się pięknie uśmiechnął. Zarumieniłam się co chyba zobaczył.
- Chłopcy, my idziemy się przejść. Musimy coś obgadać. – skłamałam. Nie miałyśmy nic do obgadania, ale wiedziałam, ze Asia chce wyjść tylko ze mną, a oni pewnie by chcieli pójść z nami.
- Jasne, dzwoniła twoja mama. Wyjeżdża z delegacje. Wraca za 3 dni. – powiedział Zayn.
- Aha.. Zajebiscie. Ona zawsze kurwa o mnie nie myślała. Może pomyślała by czasem o tym że tyle czasu do cholery się nie widziałyśmy! – zaczęłam krzyczeć i nie mogłam przestać gadać.
- Maddie, spokojnie. – powiedziała Asia. – Nie ma co się złościć.
- Wiem, przepraszam. Poniosło mnie.
- Spokojnie. To tylko 2 dni. – powiedział Zayn z serdecznym uśmiechem.
- To my idziemy. – powiedziała Asia łapiąc mnie za rękę i ciągnąć w stronę wyścia.
- Chwilka poczekajcie! – krzyknął milczący do tej pory Louis. – Maddie chodź ze mną na chwile do kuchni. Oczywiście zgodziłam się.
- Może podasz mi swój numer a ja podam tobie swój? Jestem pewny, że się zgubucie, bo to kręta okolica. – powiedział Louis uśmiechając się do mnie.
- Tak, to dobry pomysł. Gubie się w Warszawie więc w Londynie też się zgubie. – powiedziałam na co się zaśmialiśmy.
Wymieniliśmy się telefonami i wyszłam z Asią z domu. Po chwili usłyszałam dźwięk sms’a.

----------------------------------------------------------------------------------------------------
mam nadzieje, że ktoś to czyta…

Buziaczki, Duśka xoxo

wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział 2

* z perspektywy Anne*

To już dziś, moja córeczka zamieszka ze mną. Cieszę się bardzo, chociaż wiem, że jest na mnie zła. Myślę, że załagodziłam trochę jej złość faktem, że pozwalam na to by mieszkała z nią jej przyjaciółka.
- Chłopcy, chodźcie wszyscy do salonu! - krzyknęłam na cały dom. Czułam się jak matka tych 5 wariatów.
Nim się obejrzałam wszyscy stali na około mnie. Czułam papierosy.
- Zayn! powiedziałam ze złością - Wiesz jak nienawidzę palenia. Albo z tym skończ albo pal w ten sposób bym nie widziała ani niee wyczuła.
- Więc po co nas wołałaś? - spytał mnie Liam, który wyraźnie zauważył, że Zayn jest w zakłopotaniu i nie wie co odpowiedzieć.
- Jak wiecie dzisiaj przylatuje moja córka z koleżanką i chciałabym abyście pojechali ze mną je odebrać.
- Po co? odparł Louis - Nie potrzeba mi marnować czasu na jakieś dwie 10 latki
- Ależ skąd pomysł, że one mają 10 lat? - spytałam.
- Ty masz ze 30 więc twoja córka raczej nie ma za wiele. - stwierdził Lou.
- Haha, miło mi, że tak mnie odmładzasz. Maddie za 2 tygodnie kończy 18 lat, a Asia - jej przyjaciółka, w grudniu. - odparłam z uśmiechem.
- Uhuhu, dwie cziki się wprowadzają! - Harry powiedział cicho do chłopców z myślą, że nie usłyszę.
- Słucham Haroldzie? Jak tylko się dowiem, że zraniłeś którąkolwiek z nich to cię uduszę własnymi rękami - powiedziałam ze śmiertelną powagą. - Moją córkę właśnie zranił jakiś chłopak, a Asia jest świeżo po rozstaniu, więc nawet nie myślcie o żadnej z nich!
- Czyli potrzebują rękawa jakiegoś przystojnego mężczyzny by się wypłakać. - powiedział Niall pokazując kciukiem na siebie.
Po chwili chłopcy zaczęli się śmiać.
- Chłopcy..! CHŁOPCY! - wydarłam się, gdyż zobaczyłam, która jest godzina. - Jedziemy szybko, bo ich samolot właśnie wylądował. Dzwonie po Martina, Louis dzisiaj ty prowadzisz zgoda?
- Nie ma sprawy! - z pośpiechem wziął kluczyki i wszyscy ruszyliśmy do wyjścia.

* z perspektywy Maddie *

- Martiiiiiiiin daleko jeszcze? - spytałam zła.
- Nie już kawałek.
- Jasne pewnie za 2 godziny powie " już już minutka" eh - odparłam do Aśki na co obie dostałyśmy histerycznego napadu śmiechu gdyż powiedziałam to głosem niczym Pumba z Króla Lwa.
Aśka ze śmiechu usiadła na ziemii a ja się skuliłam.

- Panno Anne oto dwie dziewczyny, które miałem tu przyprowadzić - powiedział Martin z załamującym się głosem, bo nie ukrywam, że mamy bardzo zaraźliwy śmiech.
Nawet nie zauważyłam, że dotarłyśmy na miejsce, bo Aśka zaczęła mnie łaskotać a ja ją.

- No, no. Szkoda, ze nie w kiślu. - powiedział Harry ze śmiechem. 
- Anne, widzimy, że są załamane po stracie chłopaków - powiedział Lou po czym się uśmiechnął.

- Dziewczęta! Jak wy się zachowujecie?! - krzyknęła moja mama po czym gwałtowie wstałam i od razu wywaliłam z powodu braku równowagi.
Piątka chłopców stojących za mamą zaczęła się śmiać, a mi wcale nie było głupio. Spojrzałam się na nich i razem z nimi zaczęłam się śmiać z samej siebie. Przynajmniej mam do siebie dystans. 
W końcu wstałam z pomocą jednego z chłopców. Na moje szczęście najprzystojniejszego. Był to wysoki szatyn o szaroniebieskich oczach i zniewalającym uśmiechu. Szkoda, ze nie znam imienia.

- Młode damy, czy wy aby nie przesadzacie? - spytała zła mama.
- Przepraszamy.. - powiedziała Asia.
- A co takiego robimy? - spytałam. Gotowa byłam się pokłócić.
- Anne przestań się denerwować, one się tylko śmiały - odparł jeden z chłopców.
- Wiem przepraszam nie mam humoru. Właśnie dostałam sms'a, że muszę jechać do studia, przepraszam.. - spojrzałam w naszą stronę.
- Nie ma sprawy, przyzwyczaiłam się, ze nie masz dla mnie czasu.
- To nie tak.. Przepraszam musze już iść. - powiedziała i odeszła.
- Więc może się poznamy - zaproponowała Asia.
- Ja jestem Asia a to Maddie - uśmiechnęłam się słodko w ich stronę.
- Nie wiem co mama wam o nas mówiła, ale pewnie niewiele, skrywamy wiele tajemnic - powiedziałam z uśmiechem.
- Haha trochę mówiła, ale przez cały czas myśleliśmy że macie 10 lat! - powiedział chłopak o szaroniebieskich oczach.
- Mamy! Nie widać? - spytałąm, po czym wybuchnęliśmy śmiechem.
- Widze że dusza towarzystwa, jak ja. A tak wgl to mam na imie Louis. - podał mi rękę, którą delikatnie uścisnęłam.  - Ten blondyn to Naill dalej jest Zayn - bad boy, Liam - tatusiek, Harry - flirciarz. Uważajcie na niego. - mówiąc to uśmiechnął się do nas.
- Będziemy uważać! - powiedziała Asia.
- Chodźmy do samochodu! Głodny jestem, chce na jedzenie! - powiedział Niall.
- O tak! Ja też chce! Widzę, ze się dogadamy Niall. - uśmiechnęłam się do blondyna i poszliśmy w strone samochodu. Dobrze ze bagaż był już zawieziony przez Martina do domu.

-----------------------------------------------------------------------------

W następnym rozdziale będzie się działo! 

buziaczki, Duska ♥ 

sobota, 6 lipca 2013

ROZDZIAŁ 1

Więc nadszedł ten dzień w którym mama zdecydowała się bym zamieszkała z nią w Londynie. Do tej pory mieszkałam z ciocią – Żanetką. Bardzo ją lubię i naprawdę nie chcę się od niej wyprowadzać. Na szczęście Aśka wyprowadzi się ze mną. Będziemy mieć prywatnych nauczycieli, haha. Aż wierzyć się nie chce, że przez głupią zachciankę mamusi mam przez ostatnią klase uczyć się w domu. I do tego mam mieszkać z jakimś zespołem! Pewnie rozpieszczeni lalusie. Na szczęście jestem na takich odporna. Nie chcę ich z góry oceniać, ale podejrzewam, że tak jest.
-A ty nad czym się tak zastanawiasz lamusie? – zapytała Aśka. Swoją drogą nie wiedziałam ze jest w moim pokoju.
-Matko.. wystraszyłaś mnie! Zwariowałaś? Jak długo tu jesteś? Spakowana jesteś? – zasypałam ją pytaniami, jak to ja.
-Oczywiście że spakowana, za 3 godziny mamy samolot przecież. – odpowiedziała łagodnie.
-Trudno będzie mi pożegnać się z Żanetką.. Do tego nie wiem jak mama zareaguje na moje palenie. – mówiąc to wyszłam na balkon z zamiarem zapalenia papierosa.
-Spokojnie, za kilka tygodni kończysz 18 lat, masz prawo robić co ci się podoba. A z Żanetą będziesz się spotykała. Po za tym jest skajpaj, nie może być tak źle. Swoją drogą dziwi mnie takie twoje podejście. Przecież jesteś optymistką! – wykrzyczała ostatnie zdanie z radością Asia.
-Wiem. Muszę się ogarnąć :D Wiesz ze podobno ten zespół z którym mamy mieszkać to niezłe ciacha? – spytałam
-Większość Brytyjczyków to ciacha. Widzę że już się pozbierałaś po Aleksie, prawidłowo, bo to kutas był!
Wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem. Po chwili zawołała nas Żaneta.
-SKOŃCZCIE PALIĆ, BO SAMOLOT WAM UCIEKNIE!! – krzyknęła ze śmiechem
Jak kocha to poczeka! – powiedziałam równo z Asią po czym złapałyśmy się za małe paluszki (jak mówimy coś w tym samy czasie to tak robimy) i zaczęłyśmy się śmiać.
Na lotnisku
Musimy iść na odprawę.. – powiedziałam do cioci z łzami w oczach.
Nie płacz głuptasie! Przyjadę na twoje urodziny – po wypowiedzeniu tego pocałowała mnie w policzek i życzyła powodzenia z szukaniem chłopaka (WTF).
Z Asią było podobnie.
Samolot Warszawa – Londyn startuje za 10 minut.
Wydobył się głos. To koniec. Koniec z Polską. No przynajmniej na jakiś czas.
-To my idziemy Żaneta, kochamy cię i się nie żegnamy bo wiemy że się niedługo spotkamy! – powiedziała Asia.
Złapałyśmy za walizki i pognałyśmy w stronę odprawy. Miałyśmy szczęście że reszta rzeczy już była w Londynie, gdyż  wcześniej były zabrane.
-Lecimy do Londynu! Zajebisty początek wakacji! – powiedziałam do Aśki jak byłyśmy już w samolocie.
-Bez kitu. A powiedziałaś chociaż Aleksowi że się wyprowadzasz? – spytała
-Nie – odpowiedziałam krótko.
Aśka patrzyła się na mnie jeszcze przez chwilę po czym obróciła się na drugi bok. Nie lubiła go, ale kazała mi powiedzieć mu o tym że najprawdopodobniej nigdy już się nie zobaczymy. Ale ja nie posłuchałam jej. Nie chcę mieć z nim żadnego kontaktu. Nie po tym co mi zrobił.
3 godziny później
Trwa przygotowanie do lądowania, proszę zapiąć pasy bezpieczeństwa
Po tym głosie płynącym z ust stewardessy postanowiłam obudzić Aśkę, która oczywiście musiała zasnąć.
-ZOSTAW MNIE ZBOCZUCHU JEDEN!! – wykrzyczała Aśka na cały samolot.
Wybuchnęłam śmiechem.
-Nie śmieszne Maddie, serio! – powiedziała do mnie z miną jakby miała mnie zabić.
-A mnie śmieszy, hahahaahahahaha – śmiałam się tak głośno, że reszta pasażerów się obudziła. Przyznam że powinni mi za to dziękować bo by zaspali lądowanie, ale oni oczywiście nic nie potrafią docenić.
Lądowanie poszło nam sprawnie, bez rzygów ani bólu głowy – dziwne :o
Jak wyszłam z samolotu pierwsze co zrobiłam to włączyłam mojego ślicznego białego iPhona.  Zauważyłam, że dostałam 4 sms.3 Od Aleksa.. ja pierdole.. pisał, że wie że się wyprowadziłam i że mnie kocha i mnie będzie szukał bla bla blaa.. ja mu nie wybaczę.
Jeden sms był natomiast od kochanej mamusi, czujecie ten sarkazm? Kocham ją oczywiście ale mam do niej żal o to że mnie zostawiła w Polsce, a jak już się odnalazłam i spodobało mi się życie bez niej zażyczyła sobie bym z nią zamieszkała w Londynie. Pewnie czekała aż języka się nauczę.. mogłam się nie uczyć.
„Kochanie mam ważne spotkanie w sprawie koncertu chłopców, mogę się spóźnić. Proszę poczekaj z Asią na lotnisku. Kocham cię, mamusia”
Uff przynajmniej możemy na luzie iść zapalić.
-Mordeczko idziemy zapalić – poinformowałam Aśkę kierując się z moją walizką na powietrze.
-uuu chcesz podpaść mamusi od razu pierwszego dnia? Podoba mi się to!
-nie chcę, napisała że się spóźni, więc możemy iść, spokojnie.
Wyszłam na zewnątrz i uderzyła mnie fala chłodnego powietrza – Londyn. Nie było wcale pochmurnie, była piękna pogoda tylko zimna.
-to jak kochanie moje, podoba ci się Londyn, czy dalej chcesz wracać do Polski? – spytała Asia wdychając dym głęboko w płuca.
-mordeczko, wiesz że nie wrócę do Polski. Aleks.. jestem na niego skazana będąc w Warszawie. Tutaj wiem że mogę spokojnie o nim zapomnieć.  – powiedziałam po czym podpaliłam papierosa.
-Witam, to ty jesteś Maddie Ferd? – spytał mnie wysoki gruby facet, chyba z jakieś ochrony.
-Tak. – odpowiedziałam.
-A ty młoda damo nazywasz Joanna Kallach? – zapytał, po czym ja pocisnęłam beke ze słów „młoda damo”
-Tak. – odpowiedziała po czym spojrzałyśmy się na siebie jak na jakieś debilki.
-Poproszono mnie bym zaprowadził was do Anny i zespołu. Oni tu nie wejdą, bo fanki, fotoreporterzy, rozumiecie mnie prawda? – odpowiedział łagodnie.
-Luzik, ale jak nas poznałeś? – zdziwiona zapytałam go.
-Usłyszałem słowa po polsku.
-dobrze, a jak masz na imie? – zapytałam jak gdyby nigdy nic.
-Martin.

-Dobrze Martin, ja jestem Maddie, jak wiesz, a to Aśka. Prowadź do mamusi mojej kochanej – znowu sarkazm.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Krótki, ale już w 2 no.. może 3 będzie się działo. Mam nadzieje, że wam się podoba.

buziaki Duśka xoxo

BOHATEROWIE

Nie widzę sensu w opisywaniu bohaterów. Napiszę tylko wygląd.

Maddie Ferd - główna bohaterka.
wygląd: długie pocieniowane włosy koloru bardzo jasnego brązu, grzywka jako znak rozpoznawczy, niska, szczupła.
Joanna Kalach - przyjaciółka głównej bohaterki.
wygląd: średni wzrost, włosy koloru blond, szczupła.
Anna Ferd - matka głównej bohaterki, manager zespołu One Direction.
wygląd: szczupła, średniego wzrostu kobieta o farbowanych i falowanych długich blond włosach.
Aleks - był chłopak głównej bohaterki.
wygląd: włosy krótkie koloru brązu, grzywka schowana pod full capem, szczupły, wysoki.
Louis Tomlinson, Harry Styes, Liam Payne, Niall Horan, Zayn Malik - ich nie trzeba opisywać.

----------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam, jestem Duśka i właśnie zaczynam swoją przygodę z blogiem o 1d! jest to mój pierwszy blog, więc proszę o wyrozumiałość jak rozdziały będą drętwe, gdyż z czasem się poprawię!

buziaki Duśka xoxo ♥