* z perspektywy Anne*
To już dziś, moja córeczka zamieszka ze mną. Cieszę się bardzo, chociaż wiem, że jest na mnie zła. Myślę, że załagodziłam trochę jej złość faktem, że pozwalam na to by mieszkała z nią jej przyjaciółka.
- Chłopcy, chodźcie wszyscy do salonu! - krzyknęłam na cały dom. Czułam się jak matka tych 5 wariatów.
Nim się obejrzałam wszyscy stali na około mnie. Czułam papierosy.
- Zayn! powiedziałam ze złością - Wiesz jak nienawidzę palenia. Albo z tym skończ albo pal w ten sposób bym nie widziała ani niee wyczuła.
- Więc po co nas wołałaś? - spytał mnie Liam, który wyraźnie zauważył, że Zayn jest w zakłopotaniu i nie wie co odpowiedzieć.
- Jak wiecie dzisiaj przylatuje moja córka z koleżanką i chciałabym abyście pojechali ze mną je odebrać.
- Po co? odparł Louis - Nie potrzeba mi marnować czasu na jakieś dwie 10 latki
- Ależ skąd pomysł, że one mają 10 lat? - spytałam.
- Ty masz ze 30 więc twoja córka raczej nie ma za wiele. - stwierdził Lou.
- Haha, miło mi, że tak mnie odmładzasz. Maddie za 2 tygodnie kończy 18 lat, a Asia - jej przyjaciółka, w grudniu. - odparłam z uśmiechem.
- Uhuhu, dwie cziki się wprowadzają! - Harry powiedział cicho do chłopców z myślą, że nie usłyszę.
- Słucham Haroldzie? Jak tylko się dowiem, że zraniłeś którąkolwiek z nich to cię uduszę własnymi rękami - powiedziałam ze śmiertelną powagą. - Moją córkę właśnie zranił jakiś chłopak, a Asia jest świeżo po rozstaniu, więc nawet nie myślcie o żadnej z nich!
- Czyli potrzebują rękawa jakiegoś przystojnego mężczyzny by się wypłakać. - powiedział Niall pokazując kciukiem na siebie.
Po chwili chłopcy zaczęli się śmiać.
- Chłopcy..! CHŁOPCY! - wydarłam się, gdyż zobaczyłam, która jest godzina. - Jedziemy szybko, bo ich samolot właśnie wylądował. Dzwonie po Martina, Louis dzisiaj ty prowadzisz zgoda?
- Nie ma sprawy! - z pośpiechem wziął kluczyki i wszyscy ruszyliśmy do wyjścia.
* z perspektywy Maddie *
- Martiiiiiiiin daleko jeszcze? - spytałam zła.
- Nie już kawałek.
- Jasne pewnie za 2 godziny powie " już już minutka" eh - odparłam do Aśki na co obie dostałyśmy histerycznego napadu śmiechu gdyż powiedziałam to głosem niczym Pumba z Króla Lwa.
Aśka ze śmiechu usiadła na ziemii a ja się skuliłam.
- Panno Anne oto dwie dziewczyny, które miałem tu przyprowadzić - powiedział Martin z załamującym się głosem, bo nie ukrywam, że mamy bardzo zaraźliwy śmiech.
Nawet nie zauważyłam, że dotarłyśmy na miejsce, bo Aśka zaczęła mnie łaskotać a ja ją.
- No, no. Szkoda, ze nie w kiślu. - powiedział Harry ze śmiechem.
- Anne, widzimy, że są załamane po stracie chłopaków - powiedział Lou po czym się uśmiechnął.
- Dziewczęta! Jak wy się zachowujecie?! - krzyknęła moja mama po czym gwałtowie wstałam i od razu wywaliłam z powodu braku równowagi.
Piątka chłopców stojących za mamą zaczęła się śmiać, a mi wcale nie było głupio. Spojrzałam się na nich i razem z nimi zaczęłam się śmiać z samej siebie. Przynajmniej mam do siebie dystans.
W końcu wstałam z pomocą jednego z chłopców. Na moje szczęście najprzystojniejszego. Był to wysoki szatyn o szaroniebieskich oczach i zniewalającym uśmiechu. Szkoda, ze nie znam imienia.
- Młode damy, czy wy aby nie przesadzacie? - spytała zła mama.
- Przepraszamy.. - powiedziała Asia.
- A co takiego robimy? - spytałam. Gotowa byłam się pokłócić.
- Anne przestań się denerwować, one się tylko śmiały - odparł jeden z chłopców.
- Wiem przepraszam nie mam humoru. Właśnie dostałam sms'a, że muszę jechać do studia, przepraszam.. - spojrzałam w naszą stronę.
- Nie ma sprawy, przyzwyczaiłam się, ze nie masz dla mnie czasu.
- To nie tak.. Przepraszam musze już iść. - powiedziała i odeszła.
- Więc może się poznamy - zaproponowała Asia.
- Ja jestem Asia a to Maddie - uśmiechnęłam się słodko w ich stronę.
- Nie wiem co mama wam o nas mówiła, ale pewnie niewiele, skrywamy wiele tajemnic - powiedziałam z uśmiechem.
- Haha trochę mówiła, ale przez cały czas myśleliśmy że macie 10 lat! - powiedział chłopak o szaroniebieskich oczach.
- Mamy! Nie widać? - spytałąm, po czym wybuchnęliśmy śmiechem.
- Widze że dusza towarzystwa, jak ja. A tak wgl to mam na imie Louis. - podał mi rękę, którą delikatnie uścisnęłam. - Ten blondyn to Naill dalej jest Zayn - bad boy, Liam - tatusiek, Harry - flirciarz. Uważajcie na niego. - mówiąc to uśmiechnął się do nas.
- Będziemy uważać! - powiedziała Asia.
- Chodźmy do samochodu! Głodny jestem, chce na jedzenie! - powiedział Niall.
- O tak! Ja też chce! Widzę, ze się dogadamy Niall. - uśmiechnęłam się do blondyna i poszliśmy w strone samochodu. Dobrze ze bagaż był już zawieziony przez Martina do domu.
-----------------------------------------------------------------------------
W następnym rozdziale będzie się działo!
buziaczki, Duska ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz